Na początku był chaos. Piękny chaos. Wszędzie widzieliśmy ładne obrazki, które w kilka chwil można wygenerować prostym poleceniem. Każdy usłyszał o nowej technologii. AI podbija świat, cud, fascynacja, niepewność. Genialne rozwiązanie czy zagrożenie dla całej branży fotograficznej i postprodukcji?
Postanowiliśmy przyjrzeć się tej nowej magii. Jakie są jej ograniczenia? Jak możemy je pokonać? Co może być naszą przewagą? Czy da się połączyć nasze obecne workflow z nowymi rozwiązaniami? Tak wiele pytań…
Zaczęliśmy od prostych zabaw. Niczym małe dziecko sprawdzaliśmy, gdzie mamy rączki (dobry temat, wrócimy do niego później), a gdzie nosek.


Ziarna chaosu
No dobrze, generowanie ładnych obrazków okazało się niespodziewanie proste, a zarazem zrodziło pytanie: czy możemy zrobić coś na prawdę konkretnego, spersonalizowanego, w stylu z jakiego nas znacie? TAK!



Może pójdźmy w coś, z czego nas nie znacie? Wizualizacje nieistniejących jeszcze produktów? Żaden problem!


Jakie są zatem ograniczenia i jak możemy być ponad nimi? Pierwszym zauważalnym problemem był brak powtarzalności i losowość. Aby się tego dowiedzieć, postanowiliśmy wykreować wirtualną kampanię – projekt, który pozwoliłby zsyntetyzować znane nam już techniki retuszu z obrazami generowanymi przez AI oraz z wmontowaniem produktu klienta. Przyjęliśmy scenariusz, w którym klient dostarcza własne modele 3d produktów i prosi o „spectacular effect”.

Burzliwe obrady wyłoniły jeden, niemalże oczywisty pomysł na klimat całej kampanii. Nasze wewnętrzne nerdy, zamiłowanie do fantasy i science-fiction oraz poczucie patriotycznego obowiązku dały jednomyślny wynik: Wiedźmin.

Project: The Witcher
Klimat mamy, teraz padły pytania, co współczesnego może reklamować nasz narodowy bohater… Wiedźmin chwalący się zabitym potworem na social mediach? Brzmi niesamowicie, prawda? O to rezultat:

Standardy społeczności – to chyba jedno z największych ograniczeń na jakie natrafiliśmy. Czasem przy hasłach tak oczywistych jak: „śmierć”, „nagość”. A czasem przy próbie wygenerowania… pięści. Poszukując odpowiedniego doboru słów, które nie „urażą” standardów społeczności, większość wyników pokazywała niesamowitą przyjaźń pomiędzy wiedźminem a potworami:


Pojawiały się też problemy z perspektywą:

W międzyczasie poznaliśmy nowych adeptów wiedźmińskiego fachu.


Sen
Po długim i żmudnym poszukiwaniu rozwiązania naszego problemu, jak uśmiercić bestię w AI nie łamiąc zasad, lekarstwem okazał się sen. Tego nam brakowało w rzucanym zaklęciu. Więc na obrazku widzicie bestię, która nie została pokonana – ona jedynie smacznie śpi.

Powyższy obraz stanowił już solidną bazę do dalszej pracy. Widzieliśmy „niuanse” do poprawy, takie jak świecące oczka bestii, czy oko samego wiedźmina, widocznie z obrażeniem po walce.


Poważną przeszkodą okazał się też rozmiar grafik. Rozdzielczość w okolicach 1,2Mpx/70dpi nie napawała optymizmem, a na pewno nie pozwalała uzyskać rezultatu wyjściowego na poziomie House of Retouching… Na szczęście nasz asystent AIndrzej znalazł rozwiązanie.
Rozwiązanie tak dobre, że pozwoliło nam na upscaling z 1,2Mpx/70dpi do 96Mpx/300dpi. Poniżej porównanie wycinka oryginalnego obrazu: klasycznie powiększonego do rozmiaru 96Mpx (po lewej) oraz nowe odkrycie w zakresie powiększania obrazu (po prawej):


Mając powalającą wręcz jakość obrazu bazowego przeszliśmy do klasycznego retuszu.
- Podmieniliśmy dłoń (również wygenerowaną) – pierwotna była zbyt blisko obiektywu, co skutkowało brakiem ostrości na dłoni oraz telefonie – a to przecież z założenia zdjęcie promujące smartphone.
- Wmontowaliśmy render 3D produktu klienta.
- Usunęliśmy wszystkie niedoskonałości z procesów generowania AI.
- Na koniec przyprawiliśmy smaczkami i własnym Color Gradingiem.

To nie koniec
Pytacie, co z resztą ekosystemu? Poprosiliśmy najlepszego przyjaciela Wiedźmina o utrwalenie jego przygód. Kto lepiej relacjonował walki Wiedźmina niż Jaskier?
Jaskier nagrywający całą walkę tabletem? Żaden problem!

Byliśmy też ciekawi, ile wysiłku kosztuje Wiedźmina pokonanie potwora. Dzięki apce ze smartwatcha już wiemy, WIELE:

Case smartwatcha pokazał nam też dobitnie znaną bolączkę różnych AI w temacie ludzkich dłoni:


Tu najwidoczniej bestia wygrała:


Wiedźmin też człowiek, w obejściu porządek musi robić. Bo jak wróci Yennefer… 😉

Na sam koniec stworzyliśmy projekty graficzne materiałów reklamowych – plakatów i billboardów, wykorzystując wykreowane obrazy i modele 3D produktów. Oto finalny efekt prac nad naszą wirtualną kampanią:



Podsumowując
- Poskromiliśmy chaos promptów i norm społecznej poprawności.
- Połączyliśmy świat smart technologii ze światem magii i pradawnych mocy.
- Odwróciliśmy proces, aby ze zbyt ładnych obrazów zrobić bardziej realistyczne.
- Pokonaliśmy bariery małych rozdzielczości.
- Opanowaliśmy ludzkie dłonie widziane okiem maszyn.
- Wkomponowaliśmy obiekty 3d będące produktem klienta.
- Zachowaliśmy siebie, nadając obrazom styl z jakiego nas znacie.
Nasze przemyślenia:
Technologia AI rozwija się tak szybko, że nawet podczas opracowywania tego artykułu widzieliśmy zmiany zachodzące każdego dnia. Jesteśmy świadomi, że wiele z naszych wyzwań przeszło do przeszłości, ale z pewnością pojawiają się wciąż nowe. To bardzo ekscytujące być częścią tej podróży, która wciąż trwa i kto wie, dokąd nas zaprowadzi…